Naprawdę?! Człowiek, którego kot zjadł lilie pozywa kwiaciarnię

Charley Gee nie wiedział, kiedy w drodze do domu z pracy zatrzymał się w sklepie spożywczym i kupił żonie bukiet pięknych lilii, ale przynosił do domuFISTFUL OF FLORALDOOOOOOOM!


Tak przynajmniej twierdzi jego prawnik, który twierdzi, że chociaż lilie miały etykietę ostrzegawczą z informacją, że nie są przeznaczone do spożycia przez ludzi i mogą plamić ubrania, firma zaniedbała się, nie umieszczając ostrzeżenia dotyczącego kota.


Kot Gee, Boogaloo, przeżuł niektóre liście lilii i musiał zostać przewieziony do pogotowia weterynaryjnego na dializę. Kot spędził cztery dni na rekonwalescencji, a jego leczenie kosztowało Gee i jego żonę Kara Bredahl ponad 1500 dolarów.

Teraz Gee pozywa sprzedawcę detalicznego New Seasons i jego dostawcę kwiatów, Bay City Flower Co. Jego skarga złożona w sądzie okręgowym hrabstwa Multnomah w stanie Oregon stwierdza, że ​​lilia jest „nieuzasadniona niebezpieczna”, zgodnie z artykułem na OregonLive.com.


Naprawdę?Naprawdę?



Wiele osób codziennie przynosi do domu lilie i zjada je mnóstwo kotów. Dlatego wiele kotów trafia do weterynarza w celu ratowania życia. W końcu lilie są naprawdę silnie toksyczne dla kotów. Ale jak często słyszysz o ludziach pozywających kwiaciarnie, ponieważ ich kot zjadał trujące kwiaty?


Oto wskazówka: niezbyt często. Czy wiesz, dlaczego tak jest? Ponieważ opiekunowie kotów rozumieją, że są odpowiedzialni za opiekę i dobre samopoczucie swoich kotów. Jeśli nie wiedzieli, że lilie są szkodliwe dla kotów, traktują to jako lekcję - choć można się tego nauczyć na własnej skórze.

Ale nie rany! Mówi, że cała odpowiedzialność za ostrzeżenie spoczywa na kwiaciarni, a właściciele kotów nie muszą o tym wiedzieć. Gdyby Gee i jego żona mieli dzieci, czy zrzuciliby cały ciężar odpowiedzialności za bezpieczeństwo swoich dzieci na producentów odzieży i zabawek, czy też… Nie wiem…zachowuj się jak doroślii zrobić własne badania?


Ale hej, odpowiedzialność jest trudna! Kiedy więc New Seasons i Bay City Flower Co. odmówiły zapłacenia za opiekę weterynaryjną Boogaloo, Gee pozwała do sądu.


Prawnik Gee twierdzi, że dokumentacja branży kwiatowej ostrzega sprzedawców detalicznych przed zagrożeniem, jakie lilie stanowią dla kotów. Cóż, tak samo jest w internetowym katalogu roślin toksycznych ASPCA!

Dobra, panie Gee, oto weryfikacja rzeczywistości: w jaki sposób kasjer w sklepie spożywczym powinien znać tajniki każdego kwiatka sprzedawanego w sklepie? Skąd kasjer ma wiedzieć, że przed sprzedażą lilii powinien zapytać klientów, czy mają w domu kota? (Podejrzewam, że gdyby sprzedawca zapytał cię, czy masz kota, pozwałbyś sklep za naruszenie prywatności).


I szczerze, kiedy ostatnio czytałeś etykietę na bukiecie kwiatów? Gdybyś przeczytał etykietę po tym, jak twój kot został otruty, prawdopodobnie pozwałbyś firmę kwiatową i sklep, ponieważ nadruk na ostrzeżeniu był za mały!

Oto kolejna rzecz: ponieważ zwierzęta są uważane za własność, podobnie jak samochody lub komputery (nie podoba mi się to, ale tak jest teraz), nawet gdyby Boogaloo umarł, Gee i Bredahl byliby uprawnieni tylko do „wymiany koszt ”zwierzęcia - ok. 100 $, czyli opłata za adopcję w schronisku.

Gdyby Gee spędził wszystkie godziny, które stracił w biurze swojego prawnika, na zbieranie informacji o tym, jak utrzymać Boogaloo w zdrowiu i unikać narażania go odtąd na toksyczne substancje, byłoby to znacznie lepsze wykorzystanie jego czasu.

Ten pozew jest w najlepszym razie głupi, aw najgorszym wręcz bezużyteczny. Jeśli dojdzie do przesłuchania, założę się, że Gee wyda więcej pieniędzy na honoraria adwokackie niż na leczenie kota.

Co myślisz? Czy pozew Gee jest uzasadniony czy niepoważny? Czy kiedykolwiek spotkałeś się z pozwem związanym ze zdrowiem i opieką nad kotami? Jak to się skończyło? Podziel się swoimi przemyśleniami w komentarzach.

O JaneA Kelley:Mama-kot punkrockowy, nerd naukowy, wolontariusz w schronisku dla zwierząt i wszechstronny maniak z pasją do złych kalamburów, inteligentnych rozmów i gier przygodowych w odgrywaniu ról. Z wdzięcznością i wdziękiem akceptuje swój status głównej niewolnicy kotów dla swojej rodziny kocich blogerów, którzy od 2003 r. Piszą kolumnę z poradami dotyczącymi kotów Paws and Effect. Jane Marzy o tym, by świetnie żyć z miłości do kotów.